Witam.
Dziś przyszła podróż w nasze piękne Bieszczady.
Wyruszyliśmy rano skoro świt po około 3 godzinach byliśmy już na miejscu. Nasza wędrówkę zaczynamy od parkingu w Brzegach Górnych i ruszamy pod górkę na Połoninę Wetlińską do schroniska Chatka Puchatka. Idąc ku górze, słońce coraz częściej zagląda za chmur i po godzinie marszu weszliśmy już w chmury widoczność słaba wieje wiatr, idziemy dale,j gdyż jesteśmy pod wrażeniem stworzonych przez naturę wiatr i mróz rzeźb. Po godzinie i 15 minutach doszliśmy w ciężkich warunkach do schroniska , chwilkę przerwy na ciepłą herbatę i kromkę i ruszamy dalej na przełęcz M.Orłowicza w kierunku na Smerek. Wiatr wieje coraz silnie ciężko jest rozmawiać, widoczność zerowa. Idziemy nie rozmawiamy tylko oglądamy się co chwila czy kompan z podróży idzie za nami. Pogoda nie dopisuje cała trasę pogoda jest jak na biegunie północnym, po dwóch godzinach marszu dochodzimy do przełęczy i schodzimy do Wetliny. Opuszczając wysokie góry zdaliśmy sobie sprawę ze natura nas nie oszczędziła, gdy się na siebie popaczyło to byliśmy cali biali przemarznięci szczęśliwi ze w tak trudnych warunkach daliśmy radę.
Jak na jednodniowy wypad zrobiliśmy 25 km w 7 godzin marszu.
I tak na koniec 3 tygodnie temu pływałem na katamaranie na morzu Karaibskim, a dzisiaj chodziłem po górach w środku zimy.
Pozdrawiam i do usłyszenia w następnej wyprawie.